Na sztandarach jednych: "Prawo do orgazmu". Na sztandarach drugich: "Znieważenie reduty Ordona". Zwolennicy i przeciwnicy budowy meczetu w Warszawie starli się wczoraj w dyskusji.

- Patrz, jak ich dużo. O, te w chustach siedzą. Po polsku rozmawiają. Polki. Za mąż za Arabów wyszły? No wiadomo: Saudyjczyk, nafta, pieniążki... I dokąd to wszystko zmierza? - rozmawiały dwie starsze panie przed spotkaniem w Urzędzie Dzielnicy Ochota.

Zwołano je na wniosek komisji polityki przestrzennej. Radni skarżyli się, że o budowie meczetu dowiedzieli się z telewizji. Na spotkanie zaprosili członków Ligi Muzułmańskiej w RP, mieszkańców Ochoty, arabistów. Imam Ali Abu Issa opowiedział o wrocławskim Centrum Kultury Muzułmańskiej, podobnym do tego, które jest budowane w Warszawie. Zaprezentował film ze zorganizowanej w nim imprezy: pokazy kaligrafii, tańce czeczeńskie, potem modlitwa (głos z sali: - Nie wiem, czy powinniśmy oglądać takie rzeczy. Tu przecież krzyż wisi!).

Radny Edward Markowski: - Są dowody, że w miejscu, gdzie budowany jest meczet, znajdowała się reduta Ordona. Czy zrobiliście wszystko, żeby się przekonać, czy tam była reduta?

Samir Ismail, przewodniczący Ligi Muzułmańskiej w RP, która buduje meczet: - Zgłosiliśmy się do archeologa, wykonał wszystkie prace.

Radni: - Ale dlaczego nikt nie mówił, że to meczet, tylko jakieś centrum kultury?

Samir Ismail: - To jest właśnie budowane. Będzie sala modlitewna, ale także biblioteka, restauracje, sala konferencyjna. To nie jest tylko meczet.

Radny Edward Markowski: - Chcemy symetrii. Skoro zgadzamy się na meczet, to w Arabii Saudyjskiej powinien powstać kościół.

Imam Abu Issa: - Ależ ja również bardzo bym chciał. Pomóżcie nam pracować nad demokracją na Bliskim Wschodzie (głos z sali: - Przecież pomagamy w Iraku).

W sali pojawili się także przeciwnicy budowy z Europy Przyszłości, którzy organizowali pod koniec marca protest na Ochocie. Imam Abu Issa cytował Koran i mówił, że krytyka wynika z niewiedzy o islamie, a krytycy na każdą wypowiedź: "Jesteśmy przeciwko terroryzmowi", krzyczeli: "Kłamstwo!".

Nikt nikogo nie przekonał.

Druga debata odbyła się pół godziny później w Café Karma na placu Zbawiciela. Dojechał Samir Ismail, pojawili się filozof religii prof. Zbigniew Mikołejko oraz arabista z Collegium Civitas Bogusław Zagórski.

- Będę pełnił rolę adwokata diabła. Rozumiem potrzeby duchowe świata muzułmańskiego i jestem za spokojną integracją, ale lęk mieszkańców jest uzasadniony. Wszystko zależy od rodzaju islamu, który się u nas pojawi - mówił prof. Mikołejko - To dużo ważniejsze niż ta nieszczęsna reduta Ordona, na której zresztą Ordon nie zginął. Skąd będą duchowni? Gdzie byli uczeni?

Dyskutowano o islamie, szariacie, islamofobii i prawach kobiet.

Prof. Mikołejko: - Jestem przeciwnikiem noszenia chust.

- Dlaczego? - spytała muzułmanka w chuście obecna w sali.

- Ponieważ jest to degradacja i

- Ale ja nie czuję się

- Oj, ja wiem, jak się pani czuje, ale mam prawo protestować przeciwko takiemu traktowaniu. Również w pani imieniu.

Bogusław Zagórski: - Islam jest różnorodny. Także wśród duchownych głosy są podzielone: jedni mówią, że chusta jest obowiązkowa, inni, że nie. To kwestia obyczajowa, nie religijna. W Warszawie są trzy kobiety ambasadorowie z krajów muzułmańskich: Syrii, Pakistanu i Malezji. Jedna chodzi w chuście, dwie nie. O czym to świadczy? Kompletnie o niczym.

- Skoro mówimy o prawach kobiet: Prorok rozpoczął swoistą rewolucję seksualną. Mówił prostym Beduinom, że jeśli mężczyzna pierwszy osiągnie spełnienie, musi także sprawić, aby jego wybranka także je osiągnęła. To prawo do orgazmu. Pokażcie mi drugą religię, która je daje! - wołał Imam Ali Abu Issa oklaskiwany przez salę.

Nikt nikogo nie przekonał.

Samir Ismail: - Ale ja cieszę się z tych spotkań. Najważniejsze, że w końcu rozmawiamy.



_________________________
Gazeta.pl